Bruno

Spokojne niedzielne przedpołudnie mieszkanka Gorzowa postanowiła spędzić na spacerze w lesie. Zadzwoniła do nas z leśnego parkingu niedaleko Lipek Wielkich i jej głos nie brzmiał wcale tak spokojnie.
Okazało się bowiem, że tam gdzie się zatrzymała oczekiwał na nią młody przestraszony pies. Siedział sobie w krzakach i jak tylko jakiś samochód się zatrzymywał,wybiegał jakby chciał powiedzieć: tu jestem zabierzcie mnie stąd! Na szyi okręconej drutem wisiał jakiś przegryziony pasek. Wszystko świadczyło o tym, że udało mu się uwolnić ze śmiertelnej uwięzi gdzieś w środku lasu. Zestresowane zwierzę raz podchodziło raz się cofało. Pies nie wykazywał na szczęście agresji. Był raczej zalękniony i wycofany. Trudno się dziwić,wygląda na to, że ktoś skazał go na śmierć przywiązując do drzewa w lesie.
Ktoś wydał wyrok na półrocznego szczeniaka narażając go na uduszenie, zagłodzenie, zagryzienie przez dzikie i nie tylko dzikie zwierzęta, śmierć pod kołami samochodu (gdyby się uwolnił i wpadł na jezdnię), zastrzelenie przez myśliwego lub w inny nie mniej okrutny sposób. Po czym spokojnie pojechał do domu na obiad lub kolację. Pani Kinga, która przyjechała na ten parking nie miała wątpliwości, że pies prosi o pomoc. Skontaktowała się z naszą fundacją i w ten sposób przybył nam kolejny podopieczny - Bruno. Jest jeszcze trochę wystraszony ale pomału nabiera zaufania.
Ma ok.6-7 miesięcy, mieszaniec w typie teriera. Zostanie zaszczepiony odpchlony i odrobaczony. Czeka na nowy szczęśliwy dom. Prosimy również o kontakt jeżeli ktoś może przyjąć Bruna tymczasowo. Serdecznie dziękujemy Pani Kindze za szybką reakcję i czułe serce. Prosimy także o finansowe wsparcie dla Bruna, gdyż jest to nasz ósmy podopieczny, który szuka domu.
Bruno został już także wykastrowany. Od maja przebywa pod opieką Kasi (tel. 503 637 804) i cały czas szuka domu.